poniedziałek, 6 kwietnia 2015

I czasami nie warto.

Jagodowe papierosy na przemian z tabletkami przeciwbólowymi. Jestem dziś zmorą; nie lubię patrzeć, gdy ktoś obok mnie stacza się na dno. Sama też się toczę, tylko nie do końca mogę się zdecydować w którą stronę. Przez ten czas wysłuchałam milion historii i otarłam chyba dwa miliony łez (wliczając w to moje własne), używając wódki jako tamy przeciw nim, cholernego dymu w płucach przeciw potokowi nieodpowiednich słów. I te liczne interwencje policji, panowie w mundurach życzący mi smacznego, kiedy trochę zagubiona dzieliłam się zupą w wychłodzonej kuchni. Okropne noce poza domem, gdzie rozgrzewający alkohol zastępował mi ciepło łóżka; gdzie leżałam wtulona za każdym razem w kogoś innego, czując się rankiem jak spoliczkowana przez własne sumienie; gdzie pozwalałam się do mnie zbliżać byle komu, byle kiedy, w byle jakim miejscu, pod wpływem byle czego. Desperacko pożądam czułości. Faceci to świnie. Chrumkające, brudne świnie - ich myśli to jeden wielki chlew.


tańczą kałuże, reklamy
szmaty rzygające brzydką czcionką

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz